No i mamy lato:-) Ukochane, wyczekane... oby trwało jak najdłużej.
Nie wiem jak Wy, ale ja mam tak, że jak tylko robi się ciepło i złapię pierwsze promyki słońca moimi ulubionymi kosmetykami stają się wszelkiego rodzaju błyszczące i brązujące cuda:-)
Ten sezon juz wiem teraz, że upłynie pod znakiem kremów do ciała CC.
W jednem z poprzednich pudełek ShinyBox dostałam krem CC Bielendy. Czekał sobie grzecznie na swoja kolej do lata i w końcu sie doczekał:-)
Ja jestem nim oczarowana więc postanowiłam dać upust mojemu zachwytowi i pokażę mojego ulubieńca wszystkim.
Bielenda obiecuje, że ich krem:
-udoskonala wygląd skóry,
-maskuje niedoskonałości,
-neutralizuje zaczerwienienia i "pajączki",
-dodaje satynowego blasku.
Sprawdziłam i obietnice się spełniły:-)
Balsam jest podobny do fluidu, ale jest przy tym lekki i na całe szczęście nie jest tłusty.
Moje największe obawy były takie, że krem będzie śmierdział jak samoopalacz i że ubrudzi mi ubranie. I tu kolejne miłe zaskoczenie, balsam ślicznie pachnie i jeśli ubierzemy się jak całkiem się wchłonie to nie będziemy miały wszystkiego beżowego:-)
No i najważniejsza sprawa, efekt po nałożeniu.
Oto jak wygląda moja skóra "goła" czyli nie wysmarowana niczym:
Tak wygląda krem:
A taki efekt daje rozsmarowany na skórze:
Świetnie maskuje zaczerwienienia (po lewej stronie te prążki to odgnieciony ślad po rękawie więc tego nie zamaskuje:-)), wyrównuje kolor skóry, idealnie nadaje się jako "rajstopy" na nogi:-) A do tego pozostawia migoczące, delikatne drobinki, bardzo drobne także daleko im do brokatu.
Osobiście uwielbiam taki efekt na skórze, a z racji tego, że nie jestem cała wypaprana razem z ubraniem i nie śmierdzę dziwacznie jak po samoopalaczu Bielenda CC zostanie ze mną dotąd dokąd pogoda pozwoli na pokazywanie kończyn górnych i dolnych:-) Amen
Buziaki:*
Muszę to mieć !!!!
OdpowiedzUsuńKupuj bo jest na prawdę super, słyszałam że ten z Lirene też jest świetny
UsuńDziękuję kochana:-)
OdpowiedzUsuń